POD KASZTANAMI...
Dawno mnie tu nie było. Jest trochę do nadrobienia. Przez ostatnie 3 tygodnie moje wieczoru poświęcam głownie Młodej, która nie chce spać. Pogoda nam nie sprzyja: spotęgowała swędzenie do potęgi, której moje samopoczucie i mój mózg już nie ogarnia. Czasami kiedy widzę jak Lilka się drapie mam ochotę wstać, trzasnąć drzwiami i wylogować się z systemu zwanego: Macierzyństwo.
Częściej jednak jestem wściekła, bo nie potrafię pomóc własnemu dziecku, które musi się zmagać z wieczną wysypką i swędzącą skórą, co powoduje m. in. permanentny brak snu matki. Bezsilność jest najgorszą rzeczą jaka może przytrafić się rodzicowi. Szczerze współczuję wszystkim rodzicom, których dzieci są nieuleczalnie chore. Nasz AZS to pikuś... ale niestety męczący pikuś. Ciężko jest przez 3 miesiące niedosypiać, bo pół nocy trzeba utulać Małą, trzymać ją za ręce i pilnować żeby się nie podrapała, bo jak zacznie to tak się nakręca, że ciężko ją zatrzymać. A po takiej nieprzespanej nocy ciężko jest znaleźć siły żeby nosić i zabawiać Młodą przez 10h. Czasami wręcz ciężko jest znaleźć w tym wszystkim radość macierzyństwa i radość życia (także tego małżeńskiego, które niestety jest mocno zaburzone). Całe życie podporządkowane małej 8 kilowej kruszynie, która się drapie.
Jak tak dalej pójdzie pojadę kiedyś do szpitala i jak John Q zażądam dwa miejsca: dla Młodej na alergologii i dla siebie na psychiatrii:)
A tak naprawdę jeden poranny uśmiech, spojrzenie prosto w oczy i radość na jej twarzy są nagrodą za cały mój trud i zmęczenie. Cudownie jest widzieć dziecko, które mimo permanentnego swędzenia jest przeszczęśliwe i wiecznie roześmiane. Zaczepia wszystkie starsze Panie, psy i dzieci na plaży. Bo ostatnio często bywamy na plaży pod kasztanami, gdzie Młoda zaliczyła już 3 randki, z tego dwie dzisiaj: z Antkiem i z Tymkiem.
Po trzech miesiącach naszej walki z nasilonym AZS wiem, że macierzyństwo to miłość pomimo wszystko. Im bardziej ciało Lilci pokryte jest zadrapaniami tym bardziej ją kocham i tym większym szczęściem są takie roześmiane dni jak dzisiaj.
Uff... trochę się wyfadałam. Dołączam kilka zdjęć i idę spać! Zasłużyłam hehe:)
PLAŻOWICZKA:
BLISKIE SPOTKANIA Z TYMKIEM:)
Prześlij komentarz