Chociaz jej powrot okazal sie bardO zamglony bo dzis prazac kaaze przed gotowaniem zostawilam ja na zbyt dluga chwile na kuchence i kasza najzwyczajniej w swiecie sie spalila dymiac niesamowicie i wypelniajac caly dom niesamowicie intensywnym smrodkiem. Tak wiec kaszy na obiad nie bylo. Wlasciwie to dzis z Lilianka obiadu nie mialysmy. Drugie podejscie: gotowanie soczewicy tez bylo niezbyt udane. Nie nie jej bie przypalilam;) Liliana bardzo lubi bawiac sie wszystkimi sypkimi produktami. Bierze opakowanie wysypuje wszystko i rozrzuca po calej kuchni. Dzis zabawa byla tak Udana ze zaczela tarzac sie w tej soczewicy i lezec na niej co chwile pro ujac jak to niedo ra i twarda jest Ci ona;) Niestety a moze na szzescie w pewnym momencie zaczela trzec buzke, drapac glowe i kaszlec. Z nosa zaczal leciec jej wodnisty katar i charczala flegma. I znalazl sie jeden z winowajcow naszego nieszzescia. Biedna bezbronna i pyszna soczewica poszla w odstawce. A szkoda bo uwielbiam pierogi z soczewica albo jaglana z soczewica i czosnkiem niedzwiedzim. Ehh... wazne ze cos sie wyjasnilo. Dla Lilki to zadna strata bo i tak plula w dal, a ja jakos sobie poradze.
Za to jutro w naszym menu jaglany atak: kotlety z kaszy i burakow z czosnkiem niedzwiedzim i wersja dwa jaglana z batatem. a do tego zrobilam dzis swoje pierwsze domowe mleko owsiane i jutro bedzie budyn jaglany z karobem na deser:) taka moja zemsta hehe.
P.s.
Lili ma nowa ulubiona zabawe. Wlasciwie dwie. Uwielbia siwdziec w rozowym cadilacu w Batorym i spodobala jej sie karuzela ktora stoi w ogrodku cukierni. Na szczescie jest laskawa. Samochodu nie musze uruchamiac a na karuzeli robi jedna rundke
Za 2zl:)))
Prześlij komentarz