CUDOWNY 2014 !

czwartek, 1 stycznia 2015
CZAS PODSUMOWAĆ PIERWSZY NASZ WSPÓLNY ROK:)

Pierogi zjedzone, cudowny grzybowy barszcz z grzybowymi uszkami zjedzony, krokietów też już nie ma, pierniki zjadły dzieciaki, a mój kokosowy sernik był tak pyszny, że zniknął w jeden dzień:)
Po świątecznej zadyszce czas podsumować ostatni rok.  

Nie wiem kiedy jak i gdzie, ale 2014 rok już się zakończył. Lilianka skończyła swój pierwszy rok życia. Bilns: alergia, AZS, 9 kg, 3 zęby i czwarty w drodze, mała czuprynka na głowie i dużo dużo wrażeń:)

To był naprawdę intensywny i szalony rok. Nie tylko pod względem rozwoju i poznawania świata przez Lili, ale też pod względem ilości przeróżnych wydarzeń: rotawirus i 6 dniowy pobyt w szpitalu w Białymstoku (wrrr... jak sobie przypomnę jak tam było okropnie to ciary mnie po plecach przechodzą), weekendowe wyjazdy, 2 tygodnie wakacji na Krecie, targi alergii w Warszawie, wakacje nad polskim morzem, imprezy mniejsze i większe. Oj dużo się działo przez ten rok. Tym wszystkim wydarzeniom towarzyszyły oczywiście wysypki, czerwone plamy, godziny drapania, dziesiątki nieprzespanych nocy, dylematy: co dać Młodej do zjedzenia, co mogło uczulić? Czy kolejna wysypka to od pokarmu? A może kontaktowe? No i największy dylemat: karmić piersią czy zrezygnować z czegoś tak pięknego, bo lekarze mówią, że będzie lepiej. Serce i rozum podpowiadają karmić! No i karmimy już ponad rok:) Jestem z tego naprawdę dumna. Ten rok był dla mnie naprawdę wyjątkowy. Po cudownych 9 miesiącach spokojnej ciąży zostało mi rzucone chyba największe wyzwanie: zostałam mamą i muszę wychować to małe niewinne stworzenie na człowieka. Człowieka empatycznego, ciekawego świata, pewnego siebie, ale nie zapatrzonego w siebie, na dziewczynę pewną swojej wartości. Marzę żeby Lilcia pomimo choroby wyrosła na radosną dziewczynę pewną tego, że pomimo niedoskonałości jest cudowna!
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. To była miłość od pierwszego dotyku, gdy położyli mi ją na brzuchu. To krzyczące cudo sprawiło, ze znalazłam swoje miejsce na ziemi. I choć początki nie były łatwe i długo uczyłyśmy się siebie nawzajem to nie wyobrażam sobie życia bez tej małej kruszyny z zadziornym uśmiechem przy którym marszczy nos:)

Starczy już tych sentymentalnych wspomnień. Trochę aktualnych spraw też trzeba opisać.
Po długich poszukiwaniach winowajcy naszej alergii okazało się, że Liliś ma alergię na..... naszego cudownego polskiego ziemniaka, bulwe, pyre, kartofla jak kto woli:) Po odstawieniu ziemniaków z naszego menu po tygodniu skóra była już naprawdę ładna: sucha skóra z policzków złuszczyła się i została tylko śliczna jasna dziecięca skóra. Ale jak już wielokrotnie pisałam: mamo alergika nie ciesz się zbyt szybko, bo to co dobre nie trwa wiecznie. Przed samymi świętami pochorowaliśmy się wszyscy. Najpierw Liliana i ojciec, na koniec też dopadło mnie. Po wizycie domowej  bardzo niezadowolonego z tego faktu lekarza okazało się, że to nic poważnego zwykła infekcja (na szczęście płuca i oskrzela były czyste) i dostaliśmy zalecenie, aby podać wykrztuśnie flegamine. Pech chciał, że flegamina bez recepty dla dzieci występuje wyłącznie o smaku truskawkowym. Zaryzykowaliśmy. Niestety ryzyko się nie opłaciło. Wysypka wróciła na całą buzie, a plan testowania nowych smaków, w tym ryby odstawiliśmy na później, bo i tak nie byłoby wiadomo co mogło ewentualnie uczulić.
Ale pomimo choroby i swędzenia Lilcia i tak była względnie towarzyska, choć ostatnio bardzo dokładnie wybiera sobie osoby z którymi ma ochotę spędzać czas:))

25 grudnia był dniem Liliany. Od rana dostawał prezenty, była w centrum uwagi. Kulminacja nastąpiła po godzinie 15, gdy do naszego domu wpadło ponad 10 osób. Każdy z prezentem dla Lilci, która trochę zagubiona po środku sterty papierów otwierała swoje nowe skarby. Był tort i dmuchanie świeczki i baaardzo głośno. Lubię jak w naszym domu jest pełno i głośno.

TO BYŁ CUDOWNY DZIEŃ,CUDOWNE ŚWIĘTA I DUDOWNY ROK!

WSZYSTKIM, KTÓRZY DOTARLI DO TEGO MIEJSCA GRATULUJE WYTRWAŁOŚCI (hehe) I ŻYCZĘ WSZYSTKIEGO, CO DLA WAS NAJLEPSZE NA TEN KOLEJNY ROK!

  


 
 



 






Prześlij komentarz