czwartek, 6 kwietnia 2017
Znacie ten okrzyk: Mamo!! Zjadłabym coś. Możesz zrobić jakieś ciasto??
Obiecałam słodki wpis i właśnie taki będzie. Bo pomimo, że w naszym domu nie ma białego cukru to jadamy "coś słodkiego" i nawet zdarza się, że to jest słodkie:). I podobnie, jak w przypadku fast foodów słodkie nie musi być niezdrowe. A powiem więcej słodkie może być zielone, zdrowe i baaardzo pyszne. Wszystkie przepisy są wegańskie, bez białego cukru, który akurat w poniższych propozycjach zastępujemy ksylitolem i oczywiście są bez mąki pszennej. No to zaczynamy!

WEGAŃSKI BISZKOPT Z OWOCAMI
Nie będę się wiele rozpisywać. Chyba każdy zna zapach pieczonego biszkoptu. W moim rodzinnym domu najpopularniejszą była wersja ze śliwkami. U nas najpopularniejsza jest wersja: z tym, co akurat pod ręką. Już nie mogę się doczekać pięknej soboty, kiedy spakujemy to ciasto w lnianą ścierkę i pojedziemy na piknik.
Przepis pochodzi z książki Alicji Rokickiej "Wegan Nerd".



SKŁADNIKI:
1 1/2 szklanki mąki pszennej tortowej (u nas orkiszowa typ 1050)
1 szklanka mleka sojowego (u nas owsiane lub orkiszowe)
1 łyżka octu jabłkowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia (u nas proszek bez fosforanów, czyli kamień winny)
1/2 łyżeczki sody
1/2 szklanki cukru (u nas ksylitol)
1/3 szklanki oleju
1 szczypta soli
wybrane owoce

Odmierzyć mleko, dodać do niego ocet i pozostawić na 15 minut.
Do dużej miski przesiać mąkę, dodać proszek do pieczenia oraz sodę i cukier. Wymieszać i zrobić dołek. Wlać mleko i mieszać szpatułką kuchenną. Dodać szczyptę soli oraz olej. Dokładnie wymieszać. Przelać ciasto do formy, a na wierzchu ułożyć owoce,
PIEC 20-30 MIN (do suchego patyczka) w 175 st.

Zapewniam Was, że warto włączyć dzieci w przygotowywanie tego ciasta. Dzieciaki bardzo lubią nam pomagać, a chyba najbardziej lubią kiedy mogą angażować się w takie "dorosłe" zadania. Pozwólcie im odmierzać składniki, mieszać ciasto. Niech chłoną miłość do jedzenia, a przy okazji z bliska obserwują procesy przygotowywania i tego co się dzieje, jak mleko wlejemy do mąki... A potem niech same ozdobią ciasto swoimi ulubionymi owocami. Nie szkodzi, że w jednym roku leżą 3 maliny, a w innym nie ma żadnej! Uwierzcie mi, że tak wspólnie przygotowane ciasto wszystkim smakuje lepiej, nawet ten "suchy" kawałek bez owoców.







DROŻDŻÓWKI Z OWOCAMI
Zatęskniłam za nimi. Choć nie jestem fanką słodyczy, to po 3 latach moich nieustających diet zamarzyło mi się zjeść takie małe "coś". A przy okazji dla Lilianki powstała świetna spacerowo-wycieczkowa przekąska. Najlepsze są oczywiście te świeżo wyciągnięte z pieca, ale po 2 czy 3 dniach niczego im nie brakuje. Do tego kubek pokrzywy i mamy cudowne drugie śniadanie, albo podwieczorek. Przygotowanie takich drożdżówek zajmuje dosłownie 20 minut + czas pieczenia. Ale uwierzcie mi, że nic nie zastąpi zapachu, smaku i jakości składników. Dla wymagających słodyczy można je posypać cukrem pudrem.
Ten przepis również pochodzi z mojej ukochanej książki "Wegan nerd".

SKŁADNIKI:
300 g mąki pszennej (u nas orkiszowa)
200 ml ciepłej wody lub mleka roślinnego
3 łyżki cukru, syropu klonowego lub syropu z agawy (u nas ksylitol)
50 g suchych drożdży 
1 szczypta soli
1 łyżka oliwy
owoce

Połączyć w misce wodę lub mleko, drożdże, sól i cukier (lub syrop). Mieszać, aż cukier i drożdże się rozpuszczą. Dodać 4 łyżki mąki, wymieszać i odstawić na 10 minut. Dosypać resztę mąki i wymieszać drewnianą łyżką lub ręką. Dodać oliwę i wyrabiać ciasto, aż nie będzie się za bardzo kleiło do rąk. Pozostawić całość w misce na 20 min. 
Podzielić ciasto na mniejsze kulki i spłaszczać na papierze do pieczenia. Na każdym kawałku układać owoce i lekko przycisnąć. 
PIEC 30-40 MIN AŻ DROŻDŻÓWKI SIĘ ZARUMIENIĄ W TEMP. 175 st.


To kolejna świetna propozycja do wspólnego gotowania. Po wstępnym połączeniu składników (aby oszczędzić sobie zbyt długiego sprzątania po) pozwalamy dziecku ugniatać ciasto. Lilka uwielbia ugniatanie drożdżowego ciasta. Prosi o swój kawałek i na swój dziecięco-nieporadny sposób ugniata go tworząc swoją koślawą wersję. To zadanie doskonale kształtuje motorykę mała, która podobnie jak motoryka duża nie jest dana od urodzenia. Trzeba nad nią pracować, kształtować ją i wykształcić poprzez nieustanny, swobodny ruch, a taka pomoc przy lepieniu tych drożdżówek jest doskonałym przykładem swobodnego ruchu małych rączek. Oczywiście dodatkowym aspektem jest wspólnie spędzony czas i zaangażowanie dziecka we wspólną pracę. Już nie wspominając o dumie, kiedy dzieci serwują zrobione przez siebie drożdżówki.


ZIELONE BABECZKI..... CZYLI KOKOS+SZPINAK
Kolor, zapach i smak tych babeczek jest obłędny!! Niech nikt nie myśli sobie, że jeśli one są zielone to na pewną są obrzydliwe. Wręcz przeciwnie. Są aromatyczne, cudownie delikatnie słodkie i bardzo zdrowe. A swój cudowny świeży kolor zawdzięczają szpinakowi. Niestety nie mogą ich spożywać osoby, które mają problemy z nerkami.
Przepis pochodzi z bloga www.wszystkojestwglowie.pl

SKŁADNIKI:
1 szklanka mąki
1 szklanka wiórków kokosowych
1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
oraz
ok. 10 dkg szpinaku ŚWIEŻEGO
1/2 szklanki mleka roślinnego
1/3 szklanki oleju
1 łyżeczka octu (obojętnie jakiego i tak odparuje)

Mieszamy suche składniki. W drugiej misce miksujemy składniki mokre oraz szpinak. Łączymy obie masy i nakładamy do foremek. 

Pieczemy ok 20 - 30 min do suchego patyczka w temp. 180 st.
Aby uzyskać smak batoników Bounty i dla tych, którzy chcą i mogą babeczki można polać rozpuszczoną gorzką czekoladą.



                                      
Zakończenia dziś nie będzie. Napiszę tylko...
SMACZNEGO!


1 komentarz

  1. Świetne są te Twoje wpisy! Ja jestem przerażona tymi wszystkimi alergiami pokarmowymi. Jest tego coraz więcej! Ja sama się zbieram żeby zrobić badanie na nietolerancję glutenu bo też czuję, że coś jest nie tak. Zobaczymy co z tego wyjdzie ;)

    OdpowiedzUsuń