KSIĘŻNICZKA NA ZIARNKU GROCHU

wtorek, 10 lutego 2015
Kurcze dziecko mi dorasta.
Dziś na spacerze nie chciała ze mną chodzić za rękę:) Dała się tylko przeprowadzić przez kawałek oblodzonego chodnika. I tak sobie matka spacerowała z pustym wózkiem (czasem się zastanawiam skąd we mnie wciąż ta naiwność, że nam się przyda), a Lusia spacerowała sama nad jeziorem zanim się nie zmęczyła i nie narobiła zamieszania na całą Ekomarine. Ja z poświęceniem siadłam na ławce wyciągnęłam cycucha. Zerkam: Młoda przymyka oczy, więc zaczęłam z nią chodzić śpiewając jej aaa kotki dwa. Musieli mieć ubaw ludzie spacerujący po moście. Już miałam wizję: Luśka zasypia, odkładam ją do wózka, jadę na spacer po całym cyplu. Młoda śpi, promienie słońca padają na jej niestety znowu w gorszym stanie buźkę, łapiemy wit. D niezwykle ważną przy naszej chorobie, ja powolnym krokiem zmierzam przed siebie, relaksuje się w ciszy i spokoju na łonie natury. Chciałoby się powiedzieć: w końcu. I nagle.... złowrogi ruch ręką. Młoda zaczyna się drapać po czole, z każdą sekundą coraz namiętniej. Już wiem, że to koniec mojego odpoczynku, właśnie minęła 12. Godzina zero, koniec miłego przedpołudnia. Więc biorę swe dziecię na ręce, wypycham wózek z zaspy i tak kroczymy w rytm płaczu, który Lusisita zapętla niczym najlepszy dj. W domu jeszcze chwilę walczy ze mną i sama ze sobą, ale położona na łóżku, utulona piersią zasypia. Moja mała księżniczka na ziarnku grochu.
A w weekend nasza księżniczka wożona była saniami po lesie, ulepiła z ciotką bałwana i oglądała kota niestety tylko przez szybę albo z daleka.









2 komentarze

  1. Pociesze Cie tylko że to nie tylko uromi dziecka z atopią ;).
    Oj nie raz Misio dał w kość i wracaliśmy z drugiego końca miasta na syrenie, takiej że aż z samochodów wyglądali :) sama ze łzami w oczach i w domu walka ze snem, co jrszcze nie, to juz 9ta godzina bez drzemki... Uff wkońcu... Pozdrowienia od mamy indywidualisty :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pociesze Cie tylko że to nie tylko uromi dziecka z atopią ;).
    Oj nie raz Misio dał w kość i wracaliśmy z drugiego końca miasta na syrenie, takiej że aż z samochodów wyglądali :) sama ze łzami w oczach i w domu walka ze snem, co jrszcze nie, to juz 9ta godzina bez drzemki... Uff wkońcu... Pozdrowienia od mamy indywidualisty :*

    OdpowiedzUsuń