BARDZIEJ, MOCNEJ, WIĘCEJ...

czwartek, 25 czerwca 2015
Dziś będzie trochę mądrości, które ostatnio wyczytałam u Searsów, a które pozwalają mi coraz lepiej rozumieć moje trudne dziecko. Cały czas się edukuje w sztuce zaspokajania potrzeb Lilianki, bo sprawdzone metody i sposoby z dnia na dzień przestają działać i trzeba szukać nowych rozwiązań na ukojenie smutków, frustracji i rozterek. A, że nie jestem w stanie zmienić temperamentu mojego dziecka, ani rozmiaru jego potrzeb muszę uczyć ją dobrego zachowania.  
Tak swoją drogą dziś moja Panienka skończyła 1,5 roku! Matko jak ona szybko rośnie! Jest bystra, samodzielna, głośna, bardzo cwana i ma mocny charakter (po mamusi). Daje cudowne słodkie buziaki i uwielbiam jak przychodzi się przytulić. Szybko nam zleciał ten czas. Każdy dzień jest bardzo intensywny, wypełniony po brzegi zabawą i poznawaniem świata. Widzę jak każdego dnia Lilianka odkrywa coś nowego, coś co zaczyna ją fascynować. Zaczyna coraz więcej rozumieć i coraz więcej cwaniaczy:). Jednak przez te 1,5 roku jedna kwestia pozostaje właściwie bez zmian: sen.
Sen - temat bardzo oklepany wśród rodziców, a pytanie "przesypia już całe noce?" może wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej cierpliwego rodzica. To pytanie jest zmorą i udręką rodziców wymagających dzieci. Nigdy nie oczekiwałam, że Lilianka będzie przesypiać całe noce. Ba! Myślę, ze zwariowałabym gdyby ona przespała całą noc. Raczej zależy mi na spokojnym, płynnym ponownym zasypianiu. Gdy Lili była malutka (tak do 2,5 miesiąca) nie mieliśmy ze spaniem żadnych problemów. Luśka zasypiała 19-20 i budziła się 3-5 razy w nocy, gdzie dostawała pierś i spokojnie dalej spała. Na dzień dzisiejszy spełnieniem marzeń byłaby choć jedna taka noc w miesiącu. Marze o nocnym spokoju, o nocy bez krzyku, bez ataku histerii i amoku drapania. Są noce lepsze i gorsze, ale od kilku tygodniu każdej nocy, zazwyczaj koło 1 mamy atak drapania, którego nie da się w żaden sposób utulić. Ostatnio odkryłam dlaczego nasze dziecko tak "źle" śpi. Poza samym faktem AZSu i mega swędzenia okazuje się, że wymagające dzieci, a takim bez wątpienia jest Liliana, po prostu tak mają: śpią inaczej i trudniej ponownie wracają do snu.
Jak jest rzeczywistość nocnego życia z wymagającym dzieckiem? Ono walczy ze snem - my o niego błagamy. Wymagające dziecko + przemęczony rodzic to nie jest układ doskonały. Mogę nawet powiedzieć, że to jest bomba z opóźnionym zapłonem. Zacznijmy od początku. Większość niemowląt niezależnie od rozmiaru swoich potrzeb, temperamentu i starań rodziców śpi bardzo nieregularnie zarówno w dzień, jak i w nocy. Gdy zaczynają dojrzewać okresy ich  nieprzerwanego snu stają się nie tylko bardziej przewidywalne, ale i dłuższe. Te mnie wymagające dzieci wcześniej są w stanie spełnić morzenie rodziców (albo raczej oczekiwanie otoczenia) o przespanej nocy. Wymagające dzieci mogą na to potrzebować nawet kilku lat, bo one potrzebują więcej wszystkiego poza snem.

Wydawać by się mogło, że z racji swojego ognistego temperamentu pod koniec dnia powinny być wyczerpane i z łatwością zasnąć, a dodatkowo potrzebować więcej niż przeciętna długości snu. Taki schemat owszem sprawdza się, ale w przypadku rodziców wymagających dzieci. Zdarzają się momenty, że staje się baaardzo wymagającym rodzicem:) Dlaczego więc Liliana śpi inaczej? Powodów jest kilka:
1. Inny temperament. Pełen napięcia temperament w ciągu dnia, który powoduje potrzebę ciągłego noszenia [mam już takie bicepsy, że mogę iść na zawody siłowania na rękę] powoduje nerwowość w nocy. Nadwrażliwa natura, uważność i ciekawość otoczenia oznaczają nieustanne czuwanie - niestety także w nocy, co przekłada się na słabą zdolność zasypiania. [Ostatnio zaszczekał gdzieś w oddali piec, a Liliana poderwała się jak poparzona i pokazuje na okno żeby pokazać jej psa. I tyle było z dalszego spania]. Widziałam kilkumiesięczne dziecko, które spało na sali weselnej, gdzie grał zespół, a goście jedli, pili i tańcowali. Liliankę budzi spuszczanie wody to toalecie, już nie mówię o tym, że ona nie umie spać w wózku.
2. Inny próg pobudzenia, czyli zdolność do blokowania niepokojących bodźców z zewnątrz. Wymagające dzieci zamiast zapaść w sen, co powinno ochronić je przed nadmiarem bodźców panikują. Każda nocna niewygoda budzi wymagające dziecko. Oj ileż razy już nam się wydawało, że Lilianka będzie spała. Planowaliśmy już ileż to rzeczy zrobimy przez najbliższe 2h, bo tyle zazwyczaj trwa pierwszy sen, a tu nagle Liliana się zrywa, coś całkowicie niewinnego przyciąga jej uwagę i tyle było z naszego wieczora.
3. Wymagające dziecko trudno znosi zmiany. Niemożliwym jest przeniesienie Liliany z fotelika samochodowego do wózka, albo odłożenie jej z ramion do wózka, gdy zdarzy jej się zasnąć na spacerze. Dobrze, że teraz jest ciepło, bo w takich sytuacjach jestem uziemiona na 2h.
4. Inna dojrzałość snu. Dzieci takie jak moja Lili potrzebują więcej czasu na osiągnięcie dojrzałego snu. Są bardziej skłonne do wybudzania się podczas tych wrażliwych momentów przejścia pomiędzy dwiema fazami snu. Dosłownie jak niemowlę Liliana co godzinę przechodzi na przemian z fazy snu głębokiego i płytkiego.
5. Inne nocne potrzeby, czyli moje dziecko potrzebuje ciągłego kontaktu fizycznego i jest niezdolne do samouspokojenia się w dzień. Niestety w nocy nic się nie zmienia.

Jak sobie z tym poradzić? Zaakceptować i nauczyć się, że od teraz nasze życie jest tylko dla dziecka, nie ma czasu na swoje potrzeby (czasem uda się wcisnąć dziecko tacie, który jako wzorowy rodzic puszcza dziecku bajki na YouTube:D). A noce? Na początku jest ciężko, potem jest frustracja i złość szczególnie jeśli ojciec jakimś dziwnym trafem codziennie wieczorem traci słuch i zdolność do utrzymania oczu otwartych przez dłużej niż 5 sekund. Potem już jest akceptacja i znajdowanie pozytywów takich nocnych wojaży. Dziś Lilianka dała nam ostro popalić. Ja właściwie nie spałam od 1, a o 4 Lilcia dalej walczyła, więc ogarnęłam brudy i włączyłam pranie. Wstałam rano i czekało na mnie gotowe do rozwieszenia.

Jest jeszcze pułapka tego nocnego rodzicielstwa, o której Searsowie piszą tak:
"Nawet najbardziej doświadczone matki z różnych powodów wpadają w pułapkę samotnej opieki nocnej. Po pierwsze wydaje im się, że potrafią uspokoić i uśpić dziecko łatwiej i szybciej niż ojciec - i zwykle mają rację. Po drugie matki karmiące naturalnie mają monopol na najbardziej skuteczne usypiające narzędzie: pierś. Po trzecie matki litują się nad swoimi mężami i uznają za priorytet ich potrzebę nieprzerwanego snu, tak aby mogli pójść wypoczęci do pracy. (Z drugiej strony matki też potrzebują snu do wykonywania swojej pracy, w domu i poza nim)."

Amen.



Prześlij komentarz