SAŁATKA GRECKA, CZYLI WIEJSKA I DIETA KRETEŃSKA

wtorek, 30 września 2014
Już od dłuższego czasu zbieram się z napisaniem posta o kuchni... w jej szerokim znaczeniu. Myślę, ze Kreta ze względu na swoją kulinarną mądrość jest doskonałym miejscem, aby takie wpis powstał.

Ci, którzy znają mnie trochę dłużej wiedzą, że lubię jeść i lubię w kuchni przebywać. Gdzieś w połowie studiów zrodziła się u mnie miłość do gotowania, wypróbowywania nowych przepisów, kombinowania, łączenia smaków, poznawania nowych i przede wszystkim miłość do karmienia innych, a dokładnie do sprawiania im tym przyjemności. Doskonale wiedzieli o tym w mojej pierwszej pracy, gdzie notorycznie z uporem maniaka nosiłam kanapki, makarony, pizzerinki, babeczki i tarty z owocami. Jak jeszcze nie było Lilki na świecie miałam dużo więcej czasu na kombinowanie w kuchni. Zupa tajska na mleku kokosowym, kaczka duszona w soku z pomarańczy, domowa pizza i deser z sera mascarpone i świeżych owoców to były moje strzały w dziesiątkę.

Przyjemność z jedzenia w cudowny sposób czerpią również Grecy, którzy celebrują każdy posiłek wspólnie z rodziną czy przyjaciółmi. Żyją wedle zasady jesteś tym, co jesz. Wyspiarska dieta opiera się przede wszystkim na oliwkach i oliwie z oliwek oraz warzywach. Kreteńczycy spożywają niewiele mięsa, choć w knajpeczkach i tawernach jest w czym wybierać, ale wiadomo, że to ukłon w stronę turystów (szczególnie tych niemieckich, którzy mogą przebierać w sznyclach wszelakich), a dieta Kreteńczyków raczej skłania się w stronę owoców morza. Jeśli mięso to powoli duszone w oliwie lub pieczone na ruszcie. Warzywa spożywane są na surowo lub duszone w oliwie, która zwiększa przyswajalność ważnych składników odżywczych. Ryby i owoce morza są pieczone na ruszcie, ewentualnie duszone lub gotowane. Mleko - zazwyczaj owcze lub kozie - nigdy świeże spożywa się w postaci serów i jogurtu. (Tu nie ma miejsca na kampanię pij mleko będziesz wielki. Tu do niedawna nikt nie spożywał wołowiny, bo nie ma odpowiednich pastwisk dla krów). Cukrem bazowym dla słodyczy jest cukier gronowy, a owoce są nieodłącznym elementem każdego posiłku.   

Kuchnia grecka jest genialna w swojej prostocie. Niewyszukana i składająca się z prostych, ale świeżych, bo lokalnych produktów czego doskonałym przykładem jest sałatka grecka (tu "znana" jako wiejska), jakiej w Polsce nie zjemy. Grubo pokrojone, cudownie pachnące pomidory i świeży ogórek, oliwki (zawsze i wszędzie z pestkami), czerwona cebula, odrobina oliwy z oliwek i oregano. I oczywiście na wierzchu solidny plaster wybornej fety. Żadnej sałaty, żadnego vinegreta, a już na pewno nie słodkiego jaki zdarzyło mi się dostać w jednej z najbardziej znanych giżyckich knajp...

Dieta od dłuższego czasu jest ważnym elementem mojego życia ze względu na alergie Lilci. Musiałam wyeliminować ze swojej diety wszystkie produkty odkrowie, a więc cały mleczny nabiał oraz analogicznie produkty z mleka koziego i owczego, a także jajka i mięso kurczaka. Do tego nie wolno mi jeść: ryb i owoców morza, pomidorów, cytrusów, orzechów, miodu, selera, pietruszki i pora, czekolady, w więc odpadają wszystkie słodycze i wielu innych produktów. Moja dieta opiera się na warzywach, kaszach i owocach. Czasem pojawia się mięso indyka lub wieprzowe. Lekko nie jest. W hotelu na śniadaniach nie ma nic dla mnie, więc zadowalam się owocami i świeżym ogórkiem:) Na mieście zajadam się cudowną, aromatyczną pitą z mięsem wieprzowym (niestety bez tzatziki) oraz pieczonymi pomidorami i papryką. A jest tu tyle cudownych lokalnych regionalnych potraw, które chciałabym spróbować, a nie mogę. Chociażby grillowana ośmiornica, stifado, piękne świeże krewetki, musaka itd.
Niestety muszę się przyznać, że troszkę w czasie tego pobytu zgrzeszyłam już kilka razy, bo jadłam i pomidory, których mi nie wolno i świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Ale na pocieszenie znalazły się dla mnie wegańskie ciasteczka w pobliskiej cukierni. Muszę przyznać, że ta cukiernia to raj na ziemi dla smakoszy słodyczy. Wypełniona przepięknymi słodkościami, z których każdy wygląda bajecznie. A zapach wypiekanych ciastek unosi się na całej ulicy... i jak tu nie zgrzeszyć?:)

P.S.
Tęsknię za kaszą gryczaną, hehe:)










Prześlij komentarz