WILKI, OSŁY I DZIDZI

wtorek, 2 czerwca 2015
Ostatnie kilka dni i nocy są u nas bardzo intensywne, a momentami wręcz wyczerpujące (wszystkich poza najmłodszą). Ogólnie skóra jest w lepszej kondycji, buźka całkiem ładnie wygląda, ale niestety to nie zmienia faktu, że Księżniczka ciągle się drapie. Do tego Liliance rosną zęby, no i mamy pełnie, co sprawy nie ułatwia. Gwiazda potrafi budzić się w nocy co godzinę (dosłownie). Zasypia dopiero nad ranem. Ukojenie odnajduje jedynie przy piersi. Są momenty, że rano mam problem żeby otworzyć oczy. Kawy nie piję od ponad 2 lat, na szczęście Lilianka bardzo sprawnie stawia mnie na nogi swoimi dzikimi zabawami.
Ostatnio bardzo aktywny czas u nas. Sobota i niedziela były rodzinne i wypełnione po brzeg. Spędzaliśmy czas z dziadkami do ostatniej minuty przed ich wyjazdem, a potem szaleliśmy dalej we trójkę. Poniedziałkowy Dzień Dziecka spędziliśmy w Kadzidłowie w Parku Dzikich Zwierząt. To dopiero było wyczerpujące i to, aż z dwóch powodów. Po pierwsze prawie całe 2h niosłam Liliankę na rękach. Po drugie dołączono nas do przewodnika, który oprowadzał grupę drugoklasistów. Tragicznych, nieskoordynowanych, rozbestwionych i rozkrzyczanych drugoklasistów, których żaden z opiekunów nie potrafił ogarnąć. No, ale czego się spodziewać jeśli opiekunka zamiast trzymać porządek robi zdjęcia zwierzętom... Widzieliśmy w parku wilki, jelenie, sarny, rysia, żbika, sowy, żurawia mazurskiego, pawie, orły i wiele wiele więcej, a z całej wyprawy Liliance najbardziej podobały się dzieci! Przez cała 2godzinną wyprawę włyszałam tylko dzi-dzi.  Na drugim miejscu pozytywnych wrażeń są osły i kozy, bo dały się pogłaskać. Cała wyprawa nie obyła się oczywiście bez ataku drapania i krzyki, no i oczywiście karmienia na leśnych kamieniach, na stojąco, w drodze. Poniedziałek był niestety bardzo duszny. Duża część wycieczki odbywała się na otwartym terenie. Dla atopika warunki bardzo niekorzystne, więc mieliśmy kilka akcji. Na szczęście szybko opanowanych i nie zagrażających wspaniałości tego dnia.
To były piękne i wyjątkowe trzy dni. Teraz planujemy wyjątkowy weekend. Może na rowerach, bo w końcu zamówiłam fotelik dla Lilianki.

















Prześlij komentarz